II Niedziela Adwentu

Moi Drodzy- jak zauważyliśmy w ubiegłym tygodniu – Bóg zapowiedział swoją wizytę. I jako porządni gospodarze( wszak Bóg dał ludziom ten świat) staramy się jakoś do tej wizyty dobrze przygotować, a ponieważ gość jest znaczny, dobrze by było, gdyby nic nie umknęło naszej uwadze.
Być może niektórzy pamiętają tę pielgrzymkę Jana Pawła II do Polski (to było najprawdopodobniej w 1999 roku), w czasie, której Papież odwiedził państwa Milewskich- wszedł do ich domu. Zastanawiam się, co by było, gdyby do moich drzwi, czy do drzwi moich rodziców, zapukał ktoś odpowiedzialny za wizytę Papieża, czy ktoś z jego ochrony, i powiedział: za godzinę Papież Franciszek będzie waszym gościem. Wyobraźcie sobie taką sytuacje, również w waszym życiu. Co wówczas moglibyśmy poczuć? Poza radością i niesamowitym szczęściem, myślę, że nie byłoby człowieka, który by się nie zastanowił, jak wykorzystać ten czas, który pozostał i na tyle się przygotować, by godnie przyjąć naszego gościa.
Jak przygotować się na spotkanie z Bogiem?
Z pomocą idzie nam Jan Chrzciciel, który jest centralną postacią dzisiejszej niedzieli. „Powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi” (Mt 3.9). Jan Chrzciciel nawiązując w tych słowach do obietnicy, jaką Bóg u początków dziejów zbawienia złożył Abrahamowi, wskazuje, że zbawienie nie jest zarezerwowane dla jakiegoś narodu wybranego, dla pewnej grupy społecznej. Bóg zbawia każdego człowieka!
I chociaż zbawienie jest darem dostępnym dla każdego, nie dokonuje się ono jednak automatycznie. Wymaga ono nawrócenia. „Nawróćcie się, bo bliskie jest Królestwo niebieskie” (Mt 3,2). To jest nieodzowny warunek każdego człowieka.
Nawoływanie Jana do nawrócenia jest nadal aktualne. Mało, kto traktuje jednak poważnie jego słowa i upomnienie. Mało, kto chce uznać, że ma coś do wyprostowania w swoim życiu, do naprawienia, do zmiany, do oczyszczenia…. Jan woła a świat patrzy na Niego jak na dziwaka, na odludka i katastrofistę.
Mało, kto Go słucha, a nawet, jeśli słucha to nie bierze poważnie Jego słów. Tak chętnie prostowałbym drogi, ale innych, tak chętnie nawracał, ale innych… a ja…?
Tu przypomina się przysłowie, bardzo mądre, że nie widzę tego, co się dzieje pod moim własnym nosem, ale widzę to co dzieje się pod lasem drugiego człowieka.
„Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone” (Mt 3, 10) zapowiada Jan Chrzciciel.
My potrafimy przynosić dobre owoce, potrafimy okazywać miłość drugiemu człowiekowi. Potrafimy przeprosić tych, których skrzywdziliśmy, potrafimy pokazywać mężowi, żonie że ich kochamy. Potrafimy wyrazić wdzięczność tym, którzy są dla nas dobrzy ( w rożny sposób: od prostego słowa dziękuję do modlitwy za konkretnego człowieka). Zobaczcie my to naprawdę potrafimy! Ale czy chcemy to czynić, być ludźmi sprawiedliwymi, dobrymi na co dzień?
Tak naprawdę niewiele trzeba, by przygotować się na spotkanie z Panem. Wystarczy spojrzeć na swoje serce, by przekonać się, że pokładów dobroci jest we mnie naprawdę sporo. I jeżeli zechcę je wykorzystać, zechcę wprowadzić je w życie- to będzie zmieniał się mój wygląd- będę stawał się inny, a ludzie dookoła mnie będą to zauważać. Zobaczcie, jak niewiele trzeba, by przygotować się na spotkanie z Jezusem!
Adwent to czas wydobywania z siebie pokładów dobroci i miłości. Adwent to czas przygotowania na przyjście Pana, to czas porządków… czas porządków- pamiętajmy, nie u sąsiada, ale we własnym życiu, na własnym podwórku.
Bóg zapowiedział swoją wizytę, przychodzi do nas, by się cieszyć każdym z nas, a my w najbliższym tygodniu postarajmy się o to, aby wydobyć z siebie jak najwięcej dobroci i miłości względem Boga i drugiego człowieka.

Ks. Sebastian Pieta CPPS

Bookmark the permalink.

Comments are closed.